Wczoraj, tj. sobota, Basia zaproponowała nam wspólny wypad na kabaret do Gdyni, który miał rozpocząć się o 19:10.
Na miejsce (piętro dworca SKM) dotarliśmy ok. 18:50, a kolejka była dłuuuga, że hej. Okazało się, że większość miejsc w środku jest już zajęta. Cwaniaczki skorzystali z możliwości rezerwacji 🙂
No nic, poczekaliśmy do 19:10, kiedy miła Pani powiedziała: "Przepraszamy, zapraszamy resztę jutro". Niezłą, resztę – było nas na zewnątrz tyle samo co tych w środku. Jestem ciekaw kto dziś się skusił….
Było nas 9 osób, w większości z poza Gdyni. Postanowiliśmy jakoś wykorzystać okazję, że tak daleko się znaleźliśmy 🙂 Wziąść pod uwagę, że zima w pełni, mróz – to daleko się znaleźliśmy.
Z Agniesią zaproponowaliśmy restaurację "Dalmacja", którą polecała nam nasza koleżanka Oleńka.
Był mały problem, bo pamiętałem, że restauracja była w okolicy ul. 10 Lutego i tyle 🙂 Ale po drodze weszliśmy do Batorego (inni zrobili oczy, bo pomyśleli, że to niby tutaj), zapytałem się w informacji. I wszystko jasne, jedna przecznica dalej w kierunku Skweru Kościuszki.
Restauracja okazała się bardzo przytulna, ale większa niż wynikało to z opowiadań. Obsługa bardzo miła, a jadło wyśmienite (ja skusiłem się na Leskovacka Muckalica, jak się później okazało potrawa serbska).
Niestety nie mieliśmy ze sobą aparatu, aby to wszystko udokumentować, ale obiecuję, że jak będziemy następny razem już "oficjalnie", na pewno pojawią się fotki.