To już pół roku minęło od mojego wyskoku na ten świat. Dni lecą coraz szybciej i ciekawiej.
Byłam ostatnio na parę dni u dziadków, oglądałam kaczki w parku. Byliśmy również w Ciechocinku – bo tam łatwiej dojechać niż na drugą stronę Wisły w Toruniu. A w Ciechocinku szaro, ale nie padało. Widziałam pijalnie wód, tężnie, grzybka, a Jasia i Małgosi nie, bo jakiś łobuzy ukradły (pewnie znudziły im się własne zabawki). Ja dostałam od dziadka wiieeelkiego misia, takiego mięciutkiego i milusiego. Jak na razie ode mnie, ale to nie potrwa długo.
Poza tym broję coraz więcej. Lubie ciągnąć za obrus, dzwonić moimi dzwoneczkami, latać, oglądać pieska i łapać go za ogon. Ćwiczę dużo, łapie rączkami stopki i już mi niewiele zostało, aby wsadzić je do buzi. Lubię również sobie pogaworzyć, zwłaszcza jak mam coś w buzi, gryzak, łyżeczkę, no ewentualnie paluszki. Mówię już ładnie „brum brum” i nie mam problemu z literką R :).
A wieczorem przychodzi czas na pluskanie. Dostałam większą wanienkę wiec i w kąpieli jest znacznie ciekawiej. Pluskam już sobie na siedząco, ale jeszcze rodzice muszą mi w tym pomagać. Obserwuje wtedy jak chlapią moje nóżki i próbuje je złapać. Ostatnio do kąpieli dołączyła kaczuszka – jak wesoło kąpać się razem.
Pomimo moich licznych zabaw jem ostatnio znacznie rzadziej. Mamie się to nie podoba, bo ona wciąż ma dużo papu. Ale poza tym poznaje nowe smaki, dostaje taki coś dobrego, co się je łyżeczką i ma różne kolorki.