Kiedyś przeczytałam takie zdanie: ” Dzieci się nie bawią by być dziećmi, tylko po to by być jak dorośli”. I na pewno jest w tym wiele prawdy. Oto kilka przykładów z życia Kingi, niby taka mała, a posłuchajcie…
Będąc w Wilkowie Kinga zauważyła że Hania zamiata, bardzo chciała też spróbować, dostała małą zmiotkę i chodziła z nią po domu i co kawałek kucała i zamiatała. Podobnie już u nas w domu razem z tatą obserwowała jak myje podłogi i… Teraz jak Kinga zauważa otwartą łazienkę idzie i wyciąga wiadro, ściąga z półki szczotkę do mycia pleców, no i ma własnego mopa. Z takim zestawem jeździ po domu. Ciekawiej jeszcze było jak zauważyła miskę z namoczonym praniem… oj było co sprzątać po tym Kingowym zmywaniu.
Dziś byłyśmy rano na ogródku, tam miejsce zabaw nr1 to wanna z wodą do podlewania kwiatów. Można w niej trochę popluskać, połowić liście i kwiatki, a jak to się znudzi to brzdąc bierze konewkę(taką 5-litrową), wsadza ją do wanny i zaczyna podlewać sąsiednie kwiatki. To dopiero jest widok jak ten mały dzieciak, słabo chodzący zasuwa po ogrodzie z wielką konewką – w razie gleby to niezła podpórka. A na spacerze to nie ma jak pchanie wózka. Jak mama może to czemu nie Kinga, taki większy chodzik.
Jeśli kuchnia, to gotowanie. Zawsze można wygrzebać z szafki jakieś ciekawe gary i w nich trochę pomiksturzyć. Jak na razie na sucho – na szczęście. A jeśli chodzi o jedzenie, to jak kiedyś karmiliśmy Kingę tak teraz ona wciska nam do buzi flipsy, banana, luba zawartość łyżeczki. No a później trzeba popić, rodzice przecież mogą też pić z butelki, jak nie chcą to trzeba im wepchnąć smoka do buzi. W zamian Kinga dopomina się często o picie z naszego kubka- chce być jak dorośli i już, koniec dyskryminacji!