Wszyscy straszyli, że jak dziecko zacznie biegać to jest ciężko, a dla mnie to wreszcie nastał spokojniejszy czas. Od kiedy sama chodzi, potrafi się sama bawić, nie ciąga mnie wszędzie za sobą, wiec czasem można coś w domu porobić. Na spacerze też już w wózku za dużo siedzieć nie chce, lubi grzebać w piaskownicy, bujać się na sprężynowych huśtawkach, jeździć na pożyczonych rowerkach. Bawi się z innym dziećmi-głównie starszymi chłopcami, dwaj jej najlepsi koledzy-Borys i Franek , kojarzą ją głównie przez Ajrę. A było to tak…
Idziemy sobie w trójkę ścieżką w lesie, ja trzymam Ajrę, Kinga pcha wózek i patrzymy, a tam 2 wózki tarasują drogę. Zastanawiam się jak je miniemy, patrze a to znajome buzie. Już wcześniej spotkałyśmy chłopców z mamami, ale tym razem to było całkiem inne powitanie, Ajra wylizała wszystkich, a Frankowi dodatkowo zjadła porzucony serek.
Wracając do chodzenia, to nie kończy się na bieganiu po domu, w grę wchodzi również wspinaczka na fotele i tapczany, oraz próby chodzenia po schodach. Czasem zdarza się jakieś niekontrolowane zejście w postaci upadku, ale ogólnie to mała spryciara sobie bardzo dobrze radzi ze wszelkiego rodzaju akrobacjami. Raz zdarzyło jej się zrobić przez przypadek fikołka-oj było z tego radości.
Kinga nie należy do gadatliwych dzieci, jak już coś mówi to konkretnie. Ostatnio przyszła do mnie z gazetą i powiedziała – Mama ga – hmm, całkiem miło. Rozumieć to już rozumie bardzo dużo, czasem za dużo, trzeba uważać co się mówi. Zna już części ciała i rozpoznaje na obrazkach wiele zwierzątek. Na słowo spacer, reaguje jak Ajra, ale również umie przynieść butki jak poproszę i zaraz siada żeby jej ubrać. Co ona chce też umie powiedzieć i pokazać- jak to dobrze wiedzieć co dziecku do szczęścia potrzeba.
Wraz z rozpoczęciem aktywnego stylu życia, nastał dla nas błogosławiony czas- Kinga zaczęła spać w ciągu dnia. Co to za luksus jak dziecko wreszcie zaśnie i można się spokojnie czymś zając.