W końcu, nareszcie! To były bardzo długie 9. miesięcy. I nikt w zeszłym roku nie myślał, że wszystko zakończy się w Warszawie…
W czwartek, 24 czerwca, 3 dni po 2. urodzinach Kingi o 9:20 narodził się Damian – nasz synek.
Pierwsze symptomy, że Damianowi w brzuchu mamy jest już za ciasno pojawiły się w środę rano. Okazało się, że jeszcze calutki dzień będziemy czekać.
Po 3 rano w czwartek udaliśmy się do szpitala. Agnieszka jako 1. typ wybrała Szpital na ul. Żelaznej w Warszawie (Szpital św. Zofii).
Na miejscu, na drzwiach szpitala przywitała nas kartka: „Przepraszamy, od 21 czerwca z braku miejsc nie przyjmujemy pacjentek”. Pomyślałem: trudno, zdarza się. Gdy przychodziła na świat Kinga 2 lata temu w Gdańsku były podobne problemy z miejscami.
Mimo wszystko, przemiła pani na dyżurze powiedziała, że zbada Agnieszkę… Po badaniach okazało się, że jak najbardziej przyjmą żonę, ew. po wszystkim znajdzie miejsce na korytarzu…
W tym miejscu zaczęły się same pozytywy związane z szpitalem św. Zofii w Warszawie.
Personel niesamowity, przemiły, uprzejmy, bardzo pomocny. Od lekarzy po pielęgniarki. Bardzo podobało mi się podejście szpitala do jak najbardziej naturalnego porodu.
Tym samym niechęć do znieczuleń, „złej pozycji” i innych ingerencji. Dlatego wciąż lekarz prosił o jak najwięcej chodzenia lub skakania na piłce zamiast leżenia.
Pozycja do rodzenia na czworaka, lub pół siedząco na materacu.
Dziecko po porodzie od razu dają mamie, jeszcze z pępowiną. Mama nie odstępuje dziecka po porodzie na krok. Dlatego bardzo długo nie wiedzieliśmy ile Damian mierzy i waży – zupełne przeciwieństwo do tego co działo się 2 lata temu w Szpitalu Wojewódzkim w Gdańsku.
Dla ciekawskich: Damian ważył 3,85 kg i mierzył 58 cm (tyle samo co Kinga po porodzie). A mama z synkiem ostatecznie, wieczorem trafiły do pokoju na 1. piętrze.
Odwiedziny w szpitalu… Fantastyczna reguła: cały dzień od 8 do 20. I na dodatek w pokoju pacjentki. Jeśli ktoś ma ochotę, może większość dnia spędzić z żoną i dzieckiem.
Coś czego brakowało mi w Gdańsku, gdzie wyznaczone są pokoje odwiedzin (małe, niewygodne itp.).
Wszystko dobrze poszło, noworodek i mama czują się dobrze. Damian dużo śpi, a mamie się dłuży bo jest pełna energii. Możliwe, że jutro wrócą do domu.
Niestety jest weekend i w szpitalu na ul. Żelaznej działają na pół gwizdka.
Album zdjęć: Wreszcie na świecie