Artykuł stworzony 22 czerwca 2010
Minął ponad miesiąc od naszej przeprowadzki do stolicy, a obiecaliśmy pisać jak tu się mieszka wiec oto kilka moich spostrzeżeń:
- Tu rzadko coś jest warszawskie, tylko stołeczne.
- Na każdym zakręcie są bary, restauracje, garmaże, a sklep mięsny to unikat – sprawdza się to co mówią plotki, że tu się w domu rzadko gotuje
- W naszej okolicy jest mnóstwo zieleni, ulice są zadrzewione czasem aż do przesady. Chodniki szerokie, na ogół oddzielone pasem zieleni od jezdni- na spacery z dzieckiem to super rozwiązanie. No i oczywiście wielkie parki, zadbane trawniki, to robi wrażenie
- Place zabaw to dość unikatowa sprawa w porównaniu z Gdańskiem. Tutaj idą w jakość, a nie ilość. Jest ich znacznie mniej, ale za to każdy jest specyficzny, wszystkie są ogrodzone, wiec dzieci nie uciekają, a zarazem psy nie mają wstępu
- Zaskoczyła mnie uprzejmość Warszawiaków. Nie zdarzyło mi się tu stać w tramwaju, nawet gdy jechałam 3 przystanki. Pomyśleć że jak byłam z Kingą w ciąży to nieraz stałam w tramwaju, bo w gdańsku ustępują miejsca tylko studenci, a starsi to potrafią się perfidnie wepchać.
Największym dla mnie zaskoczeniem było przepuszczanie mnie w kolejce w sklepie, w 3city zdarzyło mi się to raz na ciąże, tu natomiast to jest powszechne. I to często przepuszczają mnie starsze osoby, jedna pani prawie siłą zmusiła mnie do podejścia do kasy pomimo długiej kolejki, stwierdziła, że z dzieckiem i w ciąży to nie ma mowy żebym stała. - Komunikacja miejska świetnie rozwiązana. Tramwaje jeżdżą co 3min, w weekend co 5-7min i nie są wcale puste, ale nie ma dzięki temu problemu żeby do nich wsiąść. Tu nie ma co sprawdzać rozkładu. Bilety miesięczne i okresowe są tak tanie że rzadko ktoś kasuje zwykłe jednorazówki. Jeden z hitów to bilet seniora, dla osób po 65-ce, kosztuje 40zł na rok.