W końcu udało się umieścić w Sieci pozostałą część naszych zaległości. Długo to trwało, ale okres wakacyjny w tym roku był bardzo nieprzewidywalny. Z tej okazji postaramy się przytoczyć kilka histori…
W lipcu tylko we dwójkę, razem z Kingą, udaliśmy się na weekendowy wypad do Torunia. Daleko nie mamy, a Agnieszka spokojnie mogła z Damianem ten czas spędzić w Warszawie.
Pierwsze co Kinga zrobiła po wejściu do mieszkania babci Bożenki ze swoją walizeczką to wyjęcie zabawek ze swojej skrzyneczki. Kinga się pobawiła, wszyscy zjedliśmy i co dalej? Gdzie tu pójść w Toruniu z dzieckiem?
Myślimy z mamą i myślimy – nic. Toruń pod tym względem jest bardzo zaniedbany – w Warszawie też mamy problem: który park wybrać. Ostatecznie pojechaliśmy do ogrodu zoo-botanicznego w Toruniu mimo późnej pory (17:00). To był strzał w 10, mimo że to jedyne takie miejsce w Toruniu. Kinga pooglądała zwierzaki, nowy wybieg dla misia i…zjeżdzalnię. Ponieważ od pewnego czasu w centrum ZOO mniejsze dzieciaki mogą się pobawić na mini placu zabaw oraz podotykać domowe zwierzaki.
Na koniec pierwszego dnia pojechaliśmy jeszcze do prababci Mili, która mieszka niedaleko. Na początku Kinga nie była skora żeby pobyć u babci, ale po około 20 minutach bardzo jej się podobało. A prababcia Mila młodniała w oczach podczas zabaw z Kingą.
W niedzielę dla odmiany pojechaliśmy do prababci Stasi na Gagarina. Jako, że był to poranek, Kinga jeszcze niewybawiona od razu wszystkich wyciągneliśmy na spacer po okolicy. Jak ja dawno tam nie chodziłem. Kindze też się podobało mimo poniszczonych placów zabaw.
Album zdjęć: Mateusz z Kingą w Toruniu