Minął rok naszego pobytu w stolicy. Pojawia się pytanie – wracać czy nie wracać? Czas wiec na małą refleksję, krótkie podsumowanie jak się żyje w Warszawie, co przemawia za stolicą, a co po stronie Gdańska.
W Gdańsku mieliśmy szczęście mieszkać blisko lasu, w Wawie lasu nie ma, ale parków jest mnóstwo. Skaryszewski jest pełen starych drzew, które dają latem miły chłód. W Gdańsku można uznać 3 park, w Wawie chyba każda poddzielnica ma swój.
Komunikacja miejska w Wawie jest tańsza, mniej zawodna, częstsza i szybsza. Pojazdy stare to mały procent tego co jeździ po drogach.
Warszawa liczy się z mieszkańcami- potrzebne były pasy to je dorysowali; gorąco w autobusach – kupili autobusy z klimą śródziemnomorską. W Gdańsku głos ludu nie ma dużego znaczenia – był protest przeciwko Cerffurowi na Morenie – nic nie dał; na wyspie piecewskiej mieszkańcy chcieli park- staną drapacze chmur.
W upalne dni w Wawie można się ochłodzić w parku, przy fontannach, czy przy kurtynach wody. W Gdańsku mamy morze i trójmiejski las.
Do morza można wskoczyć i popływać, nad Wisłą plaża jest, ale ze znakiem zakaz pływania.
Baseny to chyba triciti ma najdroższe w Polsce. Aquapark Sopot za godzinkę liczy sobie 10(godz.6-10)-22zł- w końcu jest jeden to wszystko może. W Wawie każda dzielnica ma swój Ośrodek Sportu i Rekreacji z dużym basenem, brodzikiem, zjeżdżalnią i innymi atrakcjami. Ceny od 6-10 zł za 45 min. Latem odkryte baseny w stolicy to fajna sprawa.
W Gdańsku zastali znajomi, duże mieszkanko, rowery. Można było zawsze wyskoczyć na Kaszuby, czy nad morze.
W Gdańsku pizza jest tańsza, choć rozmiarowo znacznie mniejsza. Tu już nie mogę patrzeć na te XXL.
W Wawie koszą regularnie trawniki ładnie to wygląda, ale co miesiąc mamy warczenie pod oknem przez 3 dni, nie można zebrać bukietu polnych kwiatów do domu, bo nic takiego nie ma szans urosnąć.
Mieszkanie w bloku zimą jest cieplutkie nawet bez włączania kaloryferów, to nie stary dom z dziurami w dachu i bez izolacji.
W stolicy co weekend mnóstwo się dzieje, problem tylko co wybrać i czy da się tam iść z dziećmi.
Wiele tu teatrów, również muzycznych, jest z czego wybierać. Gdyby tylko można było jakoś do nich pójść mogły by się spełnić moje marzenia- iść do Buffo, obejrzeć Koty- może kiedyś, jak na razie byłam na „Małym księciu” w Romie.
W Gdańsku mamy mieszkanie w domku, mały ogródek z basenikiem dla dzieci, garaż, ruchliwą ulicę za oknem. W domu duże pokoje, własne meble, duże łóżko, kwiaty, skrzypiące paździerzowe podłogi, Ajrę.
W Wawie mieszkamy w bloku z 320 mieszkaniami. Mieszkanko z mikro łazienką, ciasnymi pokojami i malutkim balkonem. Ciężko upchać rzeczy do nielicznych szaf, rower i wózek stoi w pokoju, zabawki są wszędzie. Widok z okna na ogródki działkowe, wiosną słychać kumkanie żab, jesienią co wieczór w domu mamy dym z ognisk lub piecyków działkowych. W tak wielkim zbiorowisku ludzi w 30-letnim budynku wciąż ktoś robi remont, wiercenie i walenie mamy na pożądku dziennym, niesie się to przez wiele pięter.
Coś za coś. Decyzja trudna.