Kinga poszła do przedszkola. Na początku była radość oczekiwania na coś niezwykłego, opowiadanie bratu, że on jest jeszcze za mały i nie może z nią iść. Z radością wybierała kapciuszki, potem podpisywała ze mną ubranka i buciki.
Pierwsze dwa dni biegła do przedszkola z chęcią, choć potem miała w ciągu dnia krótki kryzys i trochę płakała.
Po odebraniu opowiadała:
– Było fajnie i niefajnie, bo nie było mamy, Martynki i Dawojki (koleżanki z placu zabaw).
Kolejne dni już były gorsze, marudziła wieczorem, potem rano przed wyjściem wymyślał mnóstwo rzeczy, by opóźnić decydujący moment. W przedszkolu przy odejściu płakała raz, kolejne razy już szła tylko z pochmurną miną. Przy odbiorze przylatywała rozbawiona i szczęśliwa, a czasem nawet bratu mówiła, że było fajnie.
– Szybko się odnajduje i ładnie się bawi z dziećmi, tylko uparciuch z niej – relacjonują Panie.- Obiadek też je ładnie, zupkę słabo, ale drugie zazwyczaj zjada.
Problem pozostał jedynie z wyjściem z domu, chowała się pod stołem, nie chciała się ubrać itp. Wystarczyło minąć drzwi i już ok. Szła ładnie, zbierała kasztany i różne jesienne prezenty dla Pani. Trwało to mniej więcej do końca września.
Teraz już rzadko marudzi przed wyjściem. Przynosi z przedszkola mnóstwo wrażeń i wierszyki, piosenki.
Odbieram ją po obiedzie o 13 i w ramach nagrody idziemy jeszcze na krótki spacerek- a to do parku, a to pokarmić kaczuszki. Zawarłam z Kingą umowę, że przynoszę jej picie, ale jedzonka nie, musi zjeść obiadek, by były siły do dalszego biegania. Po spacerku bajka i spać. Co ciekawe, myślałam, że po takiej dawce będzie spała mocno i długo, a ona potrafi wstać po 1,5 h, zazwyczaj spała 3h.
Wiele osób mówiło, że w przedszkolu jest dużo wrażeń i dzieci są szybciej zmęczone. Ale nie Kinga, ona o 13 tryska energią, ani myśli iść spać.
Oczywiście po tygodniu przyniosła do domu katar, my też się tego nie ustrzegliśmy. Zakatarzenie rodzinki trwało długo, ale zaczynamy z tego wychodzić. Powrót do przedszkola po przerwie jest trudny, ale kilka razy trzeba było ją potrzymać w domu.
Co do moich obserwacji to od pójścia do przedszkola Kinga:
– nie boi się już zagadywać obcych – wchodzi do sklepu i od razu prosi co chce kupić, dziś obcej Pani od tak powiedziała „Dzień dobry”, pani się ucieszyła i zaczęła ją zagadywać, a Kinga śmiało odpowiadała,
– jest mniej posłuszna, zaczęła mi uciekać na spacerze, bo musi się wybiegać, jak to tłumaczy,
– szybko łapie nowe słowa i nowe teksty. Już nie jest – dobra? tylko OK? A najbardziej mnie rozbawiło – Mamy w przedszkolu taki telewizorek na stanie.
Ciekawe jak to będzie dalej.