Od kilku lat chciałem odwiedzić to miejsce, ale z powodu jego położenia na uboczu nigdy nie było sposobności. Aż do kwietnia tego roku.
Trafić nie jest tak prosto jak na Kozacką Górę, trzeba trochę po lawirować wąskimi uliczkami po Karwinach/Wielkim Kacku. Ale za to na miejscu można poczuć się jak na wsi. Wokół spokój, przepiękny las, strumienie i kapliczka Źródło Marii.
Jej historia jest fascynująca. W 1923 roku tuż obok (od południa) budowano linię kolejową do Gdyni (w tamtym czasie jedyny „polski dostęp do morza”) z Bydgoszczy, która obecnie jest odnawiana. Podczas budowy w tamtych czasach dochodziło do mniejszych i większych wypadków. Pewnego razu robotnicy z ledwością uszli z życiem. Uznali oni, że żyją dzięki Najświętszej Marii Pannie i z wdzięczności ufundowali Jej kapliczkę tuż obok. Niestety podczas wojny najpierw Niemcy, a następnie Rosjanie ją zniszczyli.
Od 2006 roku stoi czwarta figurka, która została stworzona na podstawie zdjęć oryginału z lat 20-tych.
Za kapliczką znajduje się wejście do Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego, jest sporo szlaków, jeździ sporo rowerzystów. My wybudowaliśmy szałas, a następnie udaliśmy się do strumienia za linią kolejową (przejście pod wiaduktem). Niestety dopiero za drugim razem (w maju) starczyło nam czasu, aby obejść Zarosłe Łąki oraz dziewicze jezioro/staw, które robi niesamowite wrażenie. Poza spacerowiczami spotkaliśmy kaczki w zaroślach, a także żaby duże i malutkie.
Najłatwiej chyba trafić samochodem (OpenStreetMap), ale również możecie zrobić sobie spacer z Karwin i przejść kładką nad Obwodnicą Trójmiasta.
Album zdjęć: Źródło Marii w Gdyni